|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Immoral
Dołączył: 05 Sie 2013
Posty: 107
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Niemcy
|
Wysłany: Śro 11:22, 07 Sie 2013 Temat postu: Wyjazdy, a paleo |
|
|
To chyba najbardziej uciazliwy temat dot. paleo... i nie mowie tutaj o wyjsciach do restauracji, bo tam, tak naprawde mozna zamowic pare opcji ktore jak nie w 100% to w 80% beda zgodne naszym przekonaniom.
Czysto hipotetycznie - jedziecie w gory na tydzien pod namioty ze znajomymi, co bierzecie ze soba? Zostajecie paleo? Probojecie jakis wariacji w stylu 50% do 50%?
Szczerze powiem, ze ja bym porzucila diete na tydzien, tak po prostu, ale mowie to jako osoba, ktora nie miala nigdy np. wiekszych problemow trawiennych. Jak sie zastanawiam co mozna wziasc to: olej kokosowy, ryby w puszce, ogorki kiszone, kapuste, jak sie ma lodowke, to mozna pokombinowac z przygotowaniem paru rzeczy na pierwsze dni. U mnie bylo by z tego wiecej wad niz pozytku chyba, ciagle bym chodzila poirytowana, ze w kolko jem to samo, na dodatek srednio mi smakuje.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Alex
Dołączył: 07 Sie 2013
Posty: 145
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 11:34, 07 Sie 2013 Temat postu: |
|
|
Wyjazd pod namiot to rzeczywiście ciężki temat
Moje wyjazdowe zapasy (dostęp do lodówki był) wyglądały następująca:
- śledzie z cebulą w occie jabłkowym
- dużo jajek
- warzywa takie jak ogórki, pomidory
- wędzone ryby
Można też zaopatrzyć się w jakieś wyroby typu kabanosy, kiełbasy w zaufanej masarni.
W tym czasie dałam też sobie dyspensę na kozi nabiał
Odrobinę folgowałam z piwem i kiełbasą z ogniska i nadal żyję
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
A.
Dołączył: 05 Sie 2013
Posty: 127
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Śro 14:07, 07 Sie 2013 Temat postu: |
|
|
Owoce, orzechy... Można sobie wcześniej upiec jakieś mięsko na wędlinę... I wziąć ze sobą tran
I słuszna uwaga - wakacje są od wakacjonowania, także od diety. Tydzień nie-paleo nikogo nie zabije.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Wujek
Dołączył: 05 Sie 2013
Posty: 83
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Rybnik
|
Wysłany: Śro 16:55, 07 Sie 2013 Temat postu: |
|
|
A jak ma sobie poradzić z takim wyjazdem, osoba która ma problemy trawienne?
Unikając nabiału oraz wyrobów glutenowych. To jest dopiero hardcore.
Tygodniowe wyjazdy raczej odpadają hehe.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
wiwi
Dołączył: 06 Sie 2013
Posty: 176
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 19:23, 07 Sie 2013 Temat postu: |
|
|
dokładnie, dlatego ja od kiedy mam zjd czyli już będzie 3 lata nigdzie nie wyjeżdżam na wakacje, bo mi jest po prostu głupio jechać tak ze znajomymi, a poza tym to wiem, że przy moich jelitach więcej bym się na takich wakacjach denerwowała niż odpoczęła
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Pavianus
Dołączył: 07 Sie 2013
Posty: 3
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 22:32, 07 Sie 2013 Temat postu: |
|
|
Jest to temat nad którym kiedyś się zastanawiałam i oto do czego doszłam, jeśli ktoś chce być w 100% wierny paleo. Niektóre pomysły się powtórzą:
- olej kokosowy
- wiórki kokosowe
- inne orzechy
- suszone owoce
- suszone mięso (beef jerky na przykład)
- ryby (jeśli puszki są be, to czasem można znaleźć takie w słoikach)
- pasztet (nie wyrób pasztetopodobny) - np. Pasztet Dworski od Profi albo pakowany próżniowo
- weki - ciężkie, ale takie zawekowane pulpety w sosie pomidorowym starczą na dwa posiłki
- batony na bazie zdrowego tłuszczu w formie stałej, miodu, dodatków (kakao, orzechy itepe)
- jeśli jest taka możliwość, można znaleźć jakiś sklep lub wieś, kupić jajka i zjeść chociażby surowe żółtka
A jeśli ktoś nie potrzebuje wojskowego rygoru, to może też wziąć czekoladę gorzką bardzo lub mniej, przyrządzić (podprowadzone z pola ) ziemniaki w ognisku albo bardziej odpuścić i - jeśli może - uraczyć się nabiałem (sklepowy to ostateczność, ale nie zabije). Ogólnie uważam, że jeśli ktoś nie musi trzymać ścisłej diety, to lepiej dla zdrowia zostawić na boku stresy.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
druid
Dołączył: 07 Sie 2013
Posty: 5
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 23:38, 07 Sie 2013 Temat postu: |
|
|
Jak myślicie, smalec (jako tłuszcz nasycony - odporny na temperaturę) można wziąć na wycieczkę? Przechowywany przez wiele dni w 25-40 stopniach nie zepsuje sie? Wszyscy których znam trzymają smalec w lodówce, więc nie wiem...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Pavianus
Dołączył: 07 Sie 2013
Posty: 3
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 1:11, 08 Sie 2013 Temat postu: |
|
|
Smalec nie wydaje się tak stabilny z uwagi na dużą zawartość tłuszczów jednonienasyconych (nasycone stanowią przeważnie nie więcej niż 40%) i wolałabym nie jeść takiego, który długo leżał w cieple, bo bałabym się, że mógłby zjełczeć/stać się bronią biologiczną/ewoluować, aczkolwiek jako ciekawostkę podam, że u mnie kiedyś smalec przeleżakował sobie poza lodówką tydzień (a było milion stopni) i wydawał się normalny. W każdym razie rodzina skonsumowała i nikt nie zgłaszał zażaleń
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
A.
Dołączył: 05 Sie 2013
Posty: 127
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Czw 16:11, 08 Sie 2013 Temat postu: |
|
|
Jestem przerażona, kiedy słyszę, że ktoś nie wyjeżdża, bo boi się o swój układ trawienny. Ok, rozumiem, że jest trudniej, ale przecież obecnie właściwie wszystko można kupić wszędzie!
A już kiedy sami sobie robimy posiłki to po prostu żaden problem. Choćbym przez tydzień miała jeść sam gotowany ryż (to odnośnie tego glutenu i nabiału), to bym sobie nie odmówiła wyjazdu.
Ludzie ile jeszcze ograniczeń sobie sami dodacie?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Alex
Dołączył: 07 Sie 2013
Posty: 145
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 16:22, 08 Sie 2013 Temat postu: |
|
|
A. napisał: | Jestem przerażona, kiedy słyszę, że ktoś nie wyjeżdża, bo boi się o swój układ trawienny. Ok, rozumiem, że jest trudniej, ale przecież obecnie właściwie wszystko można kupić wszędzie!
A już kiedy sami sobie robimy posiłki to po prostu żaden problem. Choćbym przez tydzień miała jeść sam gotowany ryż (to odnośnie tego glutenu i nabiału), to bym sobie nie odmówiła wyjazdu.
Ludzie ile jeszcze ograniczeń sobie sami dodacie? |
Uwierz, że jak ktoś ma prawdziwe problemy trawienne to wyjazd może je nasilić. Wypoczynek przestaje być wypoczynkiem, staje się udręką.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
A.
Dołączył: 05 Sie 2013
Posty: 127
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Czw 17:06, 08 Sie 2013 Temat postu: |
|
|
Wiesz, ja rozumiem, że wyjazd do Egiptu może powalić najsilniejszego. Ale bez przesady. Jest multum różnych sposobów na wypoczynek (jakiś), które będą idealne dla osób z problemami trawiennymi. Pierwsza rzecz, która przyszła mi na myśl - zamiast pensjonatu wynająć mieszkanie, np. w Trójmieście - i samemu wszystko gotować. Gdzie filozofia?
Jestem pełna sympatii i zrozumienia dla osób na diecie bezglutenowej, bo sama pewnie będę musiała taką wprowadzić (badania w toku), zresztą mi samej często dokuczają różne przypadłości (stąd te badania). Ale po prostu NIE ROZUMIEM, jak można aż tak samemu siebie ograniczać.
Bo jeśli ktoś dostaje rostroju żołądka od samej idei wyjazdu, to problem jest raczej psychologiczny.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
wiwi
Dołączył: 06 Sie 2013
Posty: 176
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 17:26, 08 Sie 2013 Temat postu: |
|
|
Ty może sobie tego nie wyobrażasz, ale może masz takie problemy trawienne, które aż tak bardzo nie utrudniają Ci życia i możesz spokojnie wyjechać
ja tak jak pisałam wcześniej dla mnie to nie byłby wypoczynek tylko dodatkowy stres, nie zawsze można ugotować sobie to co chcesz i zjeść jak chcesz, skoro przez moje jelita ciężko mi chodzić na zajęcia na studia, to co dopiero mówić o wyjeździe, chyba nie wiesz co to znaczy mieć biegunkę i łazić co 5 min do wc
to tak się łatwo mówi, że nie rozumiem kogoś i że to problem psychologiczny, ale jakbyś była na miejscu tej osoby to może byś wtedy zrozumiała
ja od mojego zjd byłam kilka razy za granicą i ostatnim razem już bałam się czy dam radę wrócić do domu
jak możesz to podaj swoje pomysły na wyjazd wakacyjny, bo z tym, że teraz wszędzie można wszystko kupić to się nie zgodzę
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
wiwi
Dołączył: 06 Sie 2013
Posty: 176
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 17:28, 08 Sie 2013 Temat postu: |
|
|
ryż mimo że nie ma glutenu, to również może być problematyczny weź to pod uwagę
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
A.
Dołączył: 05 Sie 2013
Posty: 127
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Czw 17:40, 08 Sie 2013 Temat postu: |
|
|
Wiesz, jeśli - tak jak piszesz - masz PERMANENTNY i ogromny problem, że nawet nie możesz uczestniczyć w zajęciach, to wyjazd wakacyjny jest Twoim najmniejszym problemem. Nie mówię tego, bo chcę być złośliwa, ale taki problem to poważna choroba. I trzeba się wyleczyć. Stąd nie podam Ci żadnych pomysłów na wakacje (poza tym przytoczonym wcześniej, gdzie jedziesz do dużego miasta i wynajmujesz tam kwaterę z kuchnią, i wszystkie produkty masz w zasięgu ręki), bo po prostu to nie załatwi sprawy. Na blogu MS znajdziesz posty omawiające temat ZJD (które chyba nie istnieje w ogóle, a po prostu jest koszmarną nietolerancją na coś).
A może to nadprodukcja żółci?
Nie wiem, nie jestem lekarzem, ale jedyne co można poradzić, to poszukanie dobrego fachowca.
Co do ryżu - to był przykład, wcześniej ktoś napisał "bez nabiału i glutenu", to podałam przykład ryżu, który jest łatwo dostępny i prosty w obsłudze. Musi być coś, co Ci nie szkodzi.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Alex
Dołączył: 07 Sie 2013
Posty: 145
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 18:03, 08 Sie 2013 Temat postu: |
|
|
A. napisał: | Wiesz, jeśli - tak jak piszesz - masz PERMANENTNY i ogromny problem, że nawet nie możesz uczestniczyć w zajęciach, to wyjazd wakacyjny jest Twoim najmniejszym problemem. Nie mówię tego, bo chcę być złośliwa, ale taki problem to poważna choroba. I trzeba się wyleczyć. Stąd nie podam Ci żadnych pomysłów na wakacje (poza tym przytoczonym wcześniej, gdzie jedziesz do dużego miasta i wynajmujesz tam kwaterę z kuchnią, i wszystkie produkty masz w zasięgu ręki), bo po prostu to nie załatwi sprawy. Na blogu MS znajdziesz posty omawiające temat ZJD (które chyba nie istnieje w ogóle, a po prostu jest koszmarną nietolerancją na coś).
|
Właśnie dlatego osoby z tymi dolegliwościami tutaj są - żeby się wyleczyć. Lekarze niestety często diagnozują ZJD (bez badań). Wg mnie to tylko wrzucanie wszystkich chorób jelit do jednego worka.Ale leczenie dietą to długa droga przez która trzeba jakoś przebrnąć. Sama przez to kiedyś przechodziłam i jedno co pamiętam z tego okresu to niechęć do życia i osłabienie po ciągłych biegunkach. A tegoroczne wakacje musiałam niestety przerwać z powodu wizyty u chirurga i to właśnie z powodu jelit! Bałam się wyjazdu, najwidoczniej słusznie. Dla mnie to nie były wakacje.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|