|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
A.
Dołączył: 05 Sie 2013
Posty: 127
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Czw 18:09, 08 Sie 2013 Temat postu: |
|
|
No pewnie. Ale należy odróżnić jedno podejście: jestem chory, leczę się, w tym roku nie pojadę na wakacje z powodu choroby (na którą się leczę), a: "mam taką przypadłość, nigdy nie pojadę na wakacje, bo non stop doskwierają mi różne ciężkie dolegliwości".
Jak ktoś ma złamaną nogę, to rozumie, że musi ją wyleczyć, a potem już będzie ok. Jak ktoś ma problemy trawienne, to uznaje, że tak ma być. Tego nie rozumiem.
I jeszcze dodam: oglądałam kiedyś program na jakimś Discovery (ok, co to za źródło, podaję tylko dlatego, że to może być dobry trop), w którym kobieta miała właśnie taki problem: ciężkie biegunki kilka razy dziennie. Pracowała w domu i nawet wyjście na zakupy było dla niej stresem. Long story short, okazało się u niej, że cierpi na koszmarną nadprodukcję żółci. Leki pozwoliły jej wrócić do normalnego życia.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Alex
Dołączył: 07 Sie 2013
Posty: 145
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 18:18, 08 Sie 2013 Temat postu: |
|
|
Nikt tu raczej nie twierdzi, ze nigdy nie wyjedzie na wakacje. Moje ZJD okazało się wrzodziejącym zapaleniem jelita i tego tak do końca nie da się wyleczyć (wg medycyny konwencjonalnej). A z tym leczeniem też tak do końca nie jest dobrze. Ja wręcz musiałam błagać lekarzy o pomoc. W rezultacie wydałam dużą kasę w prywatnej klinice, gdzie w końcu dokładnie mnie przebadali. Ale dużo nerwów mnie to kosztowało. A teraz wyobraź sobie kogoś kogo nie stać na prywatne leczenie i pozostawiono go samemu sobie. Sama obecność na tym forum świadczy o chęci wyleczenia, bo w tym przypadku dieta to podstawa.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
A.
Dołączył: 05 Sie 2013
Posty: 127
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Czw 19:22, 08 Sie 2013 Temat postu: |
|
|
Ależ masz 100% racji. Weź pod uwagę, że mi chodzi tylko o pewien rodzaj podejścia, które - jak sądzę - przejawia WIWI w swoich postach.
Nie może tak być, że mamy jakąś dolegliwość (mityczne ZJD, które i u mnie zdiagnozował lekarz, choć na jego obronę powiem, że zaraz zalecił gastroskopię - na gluten - kazał odstawić zboża i zalecił mnóstwo różnych środków, które pewnie okażą się skuteczne, tzn. wiem, że okażą się skuteczne, bo odstawienie zbóż zawsze mi pomaga, chodziło raczej o dokłądną diagnozę) i ją akceptujemy. Problemy trawienne to nie ucięta ręka. Da się temu zaradzić (a przynajmniej załagodzić w dużym stopniu).
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
wiwi
Dołączył: 06 Sie 2013
Posty: 176
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 19:56, 08 Sie 2013 Temat postu: |
|
|
a możesz powiedzieć o jaką postawę Ci chodzi? bo nigdzie nie napisałam, że do końca życia nigdzie nie wyjadę, byłam za granicą nawet w tym roku i szczęśliwie wróciłam, chodziło mi po prostu, że w moim obecnym stanie zdrowia to nie byłby odpoczynek, jeśli tego nie rozumiesz to przykro mi, ale tak jest i ciężko polemizować z czymś takim, ponieważ Ty mną nie jesteś i nie wiesz z czym ja muszę się zmagać
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
A.
Dołączył: 05 Sie 2013
Posty: 127
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Czw 20:04, 08 Sie 2013 Temat postu: |
|
|
Konkretnie tu: "dokładnie, dlatego ja od kiedy mam zjd czyli już będzie 3 lata nigdzie nie wyjeżdżam na wakacje, bo mi jest po prostu głupio jechać tak ze znajomymi, a poza tym to wiem, że przy moich jelitach więcej bym się na takich wakacjach denerwowała niż odpoczęła".
Nie rozumiem, co to za postawa? Co ci głupio przed znajomymi? (Co to za znajomi swoją drogą?) Że musisz uważać na to, co jesz? Że nie pojedziesz pod namiot?
Piszesz, że od 3 lat masz ZJD i nigdzie nie wyjedżasz. No sorry, to wygląda, jakbyś uznała, że "taka twoja uroda". I taką postawę krytykuję, ponieważ do niczego nie prowadzi.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez A. dnia Czw 20:04, 08 Sie 2013, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
A.
Dołączył: 05 Sie 2013
Posty: 127
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Czw 20:05, 08 Sie 2013 Temat postu: |
|
|
Co innego naturalnie, gdyby ten stan był chwilowy i gdybyś nie mogła wyjechać akurat w te wakacje, bo się leczysz. Ale z Twoich wypowiedzi wynika coś zupełnie innego.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
wiwi
Dołączył: 06 Sie 2013
Posty: 176
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 20:16, 08 Sie 2013 Temat postu: |
|
|
jak się nie leczę, oczywiście, że się leczę
dieta eliminacyjna, suplementacja, zarządzanie stresem
noi co z tego wynika to to, że od 3 lat choruję i na daną chwilę nie wyobrażam sobie wyjechać ze znajomymi na wakacje, Tobie szkodzi gluten, a mi praktycznie wszystko, nawet marchewka
nigdzie nie napisałam, że nie zamierzam nigdy w życiu nie wyjechać na wakacje, myślisz, że ja jestem szczęśliwa z tego powodu, że boję się wyjechać?! oczywiście, że nie, ale na tyle dobrze znam swój organizm, że wiem jakby reagował, bo jest tak codziennie, a co dopiero w nowym miejscu, w innych warunkach, często mało komfortowym i przy innym jedzeniu
dla mnie problemy trawienne to są problemy wstydliwe, nie wyobrażam sobie jechać gdzieś i spędzić wszystkie poranki zamiast na śniadaniu to w wc, a wieczorem denerwować się tym, czy znowu mi się zacznie przelewać czy może puszczę bąka- nie, to nie dla mnie
jak mam gdzieś wyjechać to po to aby odpocząć, nacieszyć się tym miejscem, wykorzystać ten czas, bawić się, cieszyć, a w obecnym stanie to myślałabym tylko o jelitach i nie mówię, że tak będzie zawsze, ale na chwilę obecną taki wyjazd dla mnie jest nierealny
jeszcze 3 lata temu, na początku choroby, kiedy objawy nie były aż tak nasilone, myślę, że spokojnie bym wyjechała, ale kiedy z dnia na dzień czujesz się coraz gorzej, dochodzą coraz to nowsze objawy i taki stan utrzymuję się od 3 lat to nie wiem kto by nie miał dosyć, tym bardziej, że ja jestem młodą osobą
ja znowu nie rozumiem Twojej postawy- 1 post a już wiesz o mnie wszystko, o moim leczeniu, o moim podejściu do wyjazdów i w ogóle, nie lubię takiego oceniania na podstawie kilku zdań...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
A.
Dołączył: 05 Sie 2013
Posty: 127
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Czw 20:22, 08 Sie 2013 Temat postu: |
|
|
Wiem o Tobie tyle, co napisałaś - tak odczytałam Twój post i do tego się odniosłam. Myślę, że obie się nie zrozumiałyśmy.
I znowuż, na podstawie Twojej ostatniej wypowiedzi - jak wiemy, kiedy idzie o kwestie trawienne, szeroko rozumiane, to nerwy odgrywają istotną rolę.
Piszesz o tym, że się boisz, o nowym miejscu, mało komfortowym i innym jedzeniu. Dwukrotnie wspomniałam, że nie każdy wyjazd musi być niekomfortowy i wiązać się z "innym" jedzeniem. Oczywiście - nie chcesz, nie jedziesz. Ale przeczytaj swoje posty i zobacz, ile w nich wzmianek o nerwach i strachu. Czy to nie jest ważny problem?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
wiwi
Dołączył: 06 Sie 2013
Posty: 176
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 20:51, 08 Sie 2013 Temat postu: |
|
|
ja zrozumiałam to, co napisałaś
wiem, że stres i nerwy napędzają to wszystko, ale to wszystko zależy od osoby jeden się przejmuje, drugi nie, ja należę do tej pierwszej grupy osób i w sumie przez ten lęk nasiliło się moje zjd, tylko że ciężko jest walczyć z własną psychiką
mnie na początku choroby nawet brzuch nie bolał, ale ciągły lęk przed tym, co mnie czeka i czy dzisiaj jelita wytrzymają czy nie pogłębił ten problem, dodatkowo ciężka sytuacja rodzinna i jest jak jest
na początku to ja nawet nie wiedziałam, co się ze mną dzieje, bo ja nigdy nie przywiązywałam uwagi do trawienia, jadłam, co chciałam i kiedy było ok, do czasu, przyszedł stres i poleciało
poza tym to u mnie problemy trawienne nie wzięły się tak, że pewnego dnia dostałam biegunki, czy bolał mnie brzuch, ja w sumie choruję już od końca 2008 roku na początku to były zatoki, potem bóle głowy, a na końcu padły jelita, w sumie się nie dziwie, bo po tych lekach na zatoki, głównie antybiotykach i nerwach, chodzenia po lekarzach, bez diagnozy, tylko kolejne badania, które nic nie wnosiły, to w sumie nic dziwnego, że mam problemy trawienne, zresztą nieważne, nie będę pisała tutaj wszystkiego bo się robi spam
chodziło mi tylko o to, że nie ocenia się tak ludzi, po kilku zdaniach, ja po prostu nie lubię takiego czegoś, napisać, że nie jedzie, bo ma problemy trawienne i się boi... w sumie dopiero moja choroba mi pokazała jakie ludzie mogą mieć problemy i z czym mogą się zmagać, kiedyś dla mnie takie coś też by było głupią wymówką
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
A.
Dołączył: 05 Sie 2013
Posty: 127
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Czw 21:03, 08 Sie 2013 Temat postu: |
|
|
Cóż, nie będę ciągnąć tematu kto tu czego nie zrozumiał (bo ja odczytałam Twój pierwszy post tak, jak odczytałam), ale rzucają się w oczy dwie rzeczy:
- nerwy (ponownie). Powinnaś zacząć sobie z nimi radzić jakoś. Może nie aż psychoterapia, ale jakieś metody samopomocy?
- antybiotyki - a próbowałaś przywrócić dobry stan flory bakteryjnej? Odpowiednie probiotyki potrafią wspaniale poprawić stan...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
wiwi
Dołączył: 06 Sie 2013
Posty: 176
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 21:11, 08 Sie 2013 Temat postu: |
|
|
to, że jestem nerwowa to wiem i już pisałam, że staram się zajmować stresem i jakoś go minimalizować
jakie to są metody samopomocy? w sumie o psychoterapii to już wcześniej myślałam, ale jestem raczej zamkniętym człowiekiem i nie wyobrażam sobie tak mówić o swoich problemach
probiotyki hmmm z tego co czytałam na blogu ale też na innych stronach anglojęzycznych to nie jest taka prosta kwestia, bo osoby z SIBO powinny na nie uważać, bo jakieś tam szczepy bakterii są złe, chodzi o bakterie D lactate, MS też pisała o tym w 1 z komentarzy, ale tak stosowałam i przy antybiotykoterapii i póżniej np fisioflor, ostatnio debutir, ale generalnie różnicy nie ma i nie było
teraz stosuję s boulvardii i sok z kiszonych ogórków, ostatnio zaczęłam jeść 1 ogórka kiszonego dziennie, ale zauważyłam pogorszenie więc szukałam info i wyszło, że kiszonki też mają chyba fruktany i są z grupy fodmaps więc też trzeba uważać, ja po prostu muszę na wiele rzeczy uważać, ostatnio moje menu ogranicza się do marchewki, cukinii i domowego rosołku oraz ryb
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
A.
Dołączył: 05 Sie 2013
Posty: 127
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Czw 21:54, 08 Sie 2013 Temat postu: |
|
|
Podejdę do problemu od zupełnie innej strony, bo żadne SIPO i fodmapsy nic mi nie mówią.
Samopomoc: możesz próbować różnych takich njuejdżowych metod (np. "Sekret" Rhondy Byrne), ale jeśli to do Ciebie nie przemawia, to nic nie zdziała. Ja polecam prostą medytację. Kładziesz się na ziemi, puszczasz spokojną muzyczkę, rozluźniasz, oddychasz powoli i mówisz sobie, jak jest ci dobrze, jaka jesteś wdzięczna za wszystko co masz i jak wszystko jest fajnie i się ułoży.
Brzmi kosmicznie, ale BARDZO poprawia nastrój, jeśli tylko dasz tej metodzie szansę.
Z książek pomogły mi też pozycje Louise L. Hay.
Co do probiotyków - może po prostu pójdź do apteki i spróbuj? Ja tak zrobiłam. Farmaceutka poleciła mi jeden środek, wzięłam i pomogło. Jeśli Tobie nie pomoże, to wypróbuj inny.
A kiszonki - nie polecam osobom z problemami trawiennymi. Mi też bardzo pogarszają sprawę. W kiszonki to, moim zdaniem, można się bawić (i warto), kiedy ma się już wszystko uspokojone.
Znanym od dawna sposobem na biegunki są jagody. Na bóle i skurcze zamiast mięty (która potrafi powodować wzdęcia, o czym mało osób wie) polecam szałwię. Bezwzględnie unikać papryki, cebuli i czosnku. Mi pomaga biały ryż i płatki owsiane (można kupić fińskie bez glutenu), ale to kwestia reakcji na zboża ogólnie.
Ale najlepiej uspokoić żołądek dość tłustym (bez przesady!) i treściwym ciepłym bulionem z kurczaka. Tyle wiem ja i mnie to pomaga.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
wiwi
Dołączył: 06 Sie 2013
Posty: 176
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 8:08, 09 Sie 2013 Temat postu: |
|
|
SIBO to przerost bakteryjny, fodmaps to nietolerancja poszczególnych grup czyli fruktozy np i wtedy nie toleruemy owoców, które mają dużo fruktozy
wszystko jest na blogu
jeśli chodzi o probiotyki to napisałam już wcześniej, że zarówno przy antybiotykoterapii jak i po stosowałam je, ale żadnej poprawy nie zauważyłam i to były właśnie takie apteczne typu np fisioflor
zboża i nabiał to moim zdaniem w przypadku osób z problemami trawiennymi są to jedne z najbardziej problematycznych rzeczy, do zbóż na pewno nie wrócę i żadne płatki owsiane do mnie nie przemawiają, rok temu zrobiłam w wakacje taki eksperyment, że jadłam owsiankę na śniadanie, kaszę jaglaną, więcej warzyw i tak sobie podrażniłam jelita, że nigdy więcej
poza tym jestem na diecie eliminacyjnej więc żaden ryż ani zboża nie wchodzą w grę
jeśli chodzi o takie rzeczy jak mięta do dla mnie jest ok, teraz w upały piję gorącą miętę i nie widzę pogorszenia, natomiast zalecenie jagody są dobre na biegunkę, o którym wiem, no to w moim przypadku się nie sprawdzi, takie coś to może być i dobre dla osób ze zdrowymi jelitami, które mają jednodniową biegunkę, u mnie problem jest bardziej złożony i nie działają rady mojej babci typu masz zaparcia zjedz buraczki, masz biegunkę wypij kakao...
kiszonki to wprowadzałam po woli, zresztą z tego co czytałam to jest to najlepszy sposób na odbudowanie flory bakteryjnej, no może oprócz przeszczepu kału, ale to jest dość hardcorowy sposób
a rosołek oczywiście, że piję, taki gotowany na kościach wg przepisu MS
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
malditabruja
Dołączył: 05 Sty 2014
Posty: 63
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 9:30, 06 Sty 2014 Temat postu: |
|
|
Stary topik, ale się wypowiem, bo mnie nieco zainteresowało:
"Samopomoc: możesz próbować różnych takich njuejdżowych metod (np. "Sekret" Rhondy Byrne), ale jeśli to do Ciebie nie przemawia, to nic nie zdziała. Ja polecam prostą medytację. Kładziesz się na ziemi, puszczasz spokojną muzyczkę, rozluźniasz, oddychasz powoli i mówisz sobie, jak jest ci dobrze, jaka jesteś wdzięczna za wszystko co masz i jak wszystko jest fajnie i się ułoży.
Brzmi kosmicznie, ale BARDZO poprawia nastrój, jeśli tylko dasz tej metodzie szansę.
Z książek pomogły mi też pozycje Louise L. Hay. "
Ekhm... "Sekret"??? O nie, tylko nie to... Przebrnęłam przez to wszystko: pozytywne myślenie, Sekrety, Huna, samoleczenie, medytacje, terapie. I nadal jestem znerwicowana ;] Dlaczego? Dlatego, że w życiu musi być jeszcze jakiś konkretny punkt wspierający. Może i się niektórzy wymedytowują i zdrowieją, ale pewnie mają jeszcze coś, co im pomaga. Kotwiczkę jakąś. Większość ludzi ma coś takiego: bliską osobę, hobby, pracę, cokolwiek. Medytacja jest ok, ale mimo tych cudownych naukowych dowodów na zmianę genów - miejmy trochę dystansu
Co do wyjazdów - jeszcze nie byłam z paleo nigdzie. Byłam z inną swoja dietą, dało się żyć. No ale było łatwiej, bo mogłam upiec sobie ziarniste chlebki. Teraz byłam w górach krótko. Miałam ze sobą kanapki z chleba kokosowego z łosowiem, sałatą i ogórkiem. Ale wtedy ogólnie nie czułam się za dobrz, więc w sumie kiepsko się sprawdziły Na jeden, dwa dni, to da się przeżyć.
Rozumiem problem wyjazdowy, ja ostatnio ciągle brzuchowo źle znosiłam każdy. I tutaj się pojawił postulat, że jak ktoś jest chory, to niech siedzi w domu i się leczy. A ja jestem przeciwna temu. Mam dość siedzenia w domu ze swoimi dolegliwościami, zwłaszcza, że szczerze wątpię, by udało się tak szybko wyleczyć. Więc ile? 2 lata uziemienia? To już wolę łyknąć trochę leków i jednak gdzieś jechać.
Ale przyznaję, że moje problemy nie były do tej pory ekstremalne. Musiałam zwykle odwiedzić WC, czasem zdecydowanie za często, ale jakoś sobie radziłam. Ostatnio jest gorzej, to już nie wiem, jakby to było na dłużej. Planuję mimo to wyjazd pod namioty na wiosnę i już rozmyślam nad tym, jak zabrać ze sobą moje jelita ;]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|